Translate

wtorek, 15 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ 1


     Blond-włosy dwunastolatek o intensywnie niebieskich oczach, biegł przez park, narzekając pod nosem na własną głupotę. Wczoraj zamiast położyć się wcześniej, siedział prawie, że do północy, przez co zaspał i za moment spóźni się na egzamin. Postanowił skrócić sobie drogę do akademii i pobiegł przez trawnik koło pięknie kwitnącej wiśni. Nie zdążył odpowiednio zareagować gdy za drzewa wyszedł siwo-włosy mężczyzna. Spróbował wyhamować, jednak siła rozpędu pchnęła go na mężczyznę, po czym upadł na ziemię.
- Ite... - jęknął, rozmasowując obolałą kość ogonową.
- Nic ci się nie stało?
     Chłopak podniósł głowę i dostrzegł pochylającego się nad nim mężczyznę z maską zasłaniającą dolną część twarzy i nos, oraz z opaską shinobi zakrywającą lewe oko. 
- Nie, nic mi nie jest. Przepraszam, nie zauważyłem pana.
- Nic nie szkodzi.
     Uśmiechnął się, przymykając odkryte oko i wyciągnął do chłopaka rękę, pomagając mu wstać.
- Dziękuję.
- Gdzie się tak śpieszysz?
- Na egzamin na Gennina! - wykrzyknął wesoło.
- Och, faktycznie to dzisiaj. Zapomniałem. - spojrzał w niebo, na położenie słońca. - Chyba zaraz się zaczyna.
- Aaaa! Iruka-sensei mnie zabije! - wykrzyknął, przypominając sobie o uciekającym czasie.
     Przebiegł kilka metrów i szybko zawrócił.
- Jeszcze raz przepraszam. - skłonił się. - Sayonara!
     Zawołał i odbiegł w stronę akademii ninja.
- Powodzenia, Naruto-kun. - powiedział cicho mężczyzna.
     Naruto biegł tak szybko jak tylko nogi mu pozwalały, patrząc z przerażeniem jak słońce pnie się coraz wyżej nad jego głową. Wpadł zdyszany do akademii i mijając dwoje ninja pognał w stronę swej sali. Złapał przed klasą kilka głębszych wdechów by unormować oddech i z mocno walącym sercem wszedł do środka.
- No tak, Uzumaki no jakże by inaczej! - powiedział wytrącony z równowagi sensei.
- Sumimasen. - powiedział cicho.
- Ciesz się, że czcigodny Hokage jeszcze nie przybył. Siadaj! - powiedział zrezygnowany. - Mam nadzieję, że tym razem się przygotowałeś.
     Naruto spuścił głowę zawstydzony, a kilkoro uczniów wybuchło śmiechem.
-Głupek!
-Ofiara losu!
    Kpili z niego jak zwykle, obrzucając pełnymi kpiny, lub obrzydzenia spojrzeniami.
- Wystarczy! Cisza tam! - krzyknął Iruka, uciszając grupę.
     Blondyn nic nie powiedział tylko udał się na sam koniec sali by zająć swoje stałe miejsce pod oknem. Zawsze siedział sam. Tym razem jednak miejsce obok było zajęte, przez zarumienioną dziewczynę. Uniósł jedną brew zdziwiony i rozejrzał się po sali. Faktycznie, dwa dni temu Chouji z Inuzuką podpalili jedną z ławek i brakowało miejsc.
- Prze...prze...
- Hmm? - zapytał, nie lubi gdy inni się jąkają.
- Jeśli ci...jeśli ci przeszkadzam, to...to mogę znaleźć inne miejsce.
- Nie, nie przejmuj się. Odkąd spaliła się ławka jest dosyć ciasno. - usiadł obok niej, uśmiechając się wesoło.
- Gdybyś jej nie spalił to by nie było problemu! - prychnęła Haruno Sakura.
     Blondyn miał wielką ochotę ją zignorować, jednak pozory trzeba zachowywać, jeszcze tylko dzisiaj, dopóki nie jest pełnoprawnym ninja...
- Sakura-chan, jak możesz tak mówić! - zawołał ze zbolałą miną.
- Wszyscy przez Ciebie musimy się teraz gnieść!
-Ale...- odezwała się siedząca obok blondyna dziewczyna. - Tutaj...tutaj są jeszcze dwa miejsca wolne. - powiedziała cicho.
- Och, przestań Hinata-chan, kto by chciał koło niego siedzieć? Prawda Sasuke-kun? - zapytała słodkim głosikiem.
- Daj mi spokój. - odparł chłodno, czarno-włosy chłopak.
- Nie mów do niej tak! - zawołał blondyn.
- Nie krzycz na Sasuke-kun, Baka! - wrzasnęła Sakura, uderzając siedzącego rząd za nią niebieskookiego, w głowę.
- Ite! - jęknął, masując guz na głowie.
     Cała grupa wybuchnęła śmiechem, a Naruto wymienił z Uchihą Sasuke zimne spojrzenia.
- Na...Naruto-kun...wszystko w porządku? - zapytała Hinata.
- Nie przejmuj się, nic mi nie jest. - odparł zbyt chłodno.
- Ja...sumimmasen. - pochyliła głowę nad ławką. - Przepraszam, że ci...że ci przeszkadzam. Znajdę inne miejsce. - chciała już wstać, gdy chłopak w odruchu złapał ją za rękę.
- Naruto-kun... - zarumieniła się.
- Zostań. - powiedział cicho, nie patrząc na dziewczynę, by nie dostrzec w jej spojrzeniu kpiny.
- Ja...
- Przepraszam. - uśmiechnął się szeroko, drapiąc się po karku. - Mam dzisiaj trochę zły dzień, nie chciałem być nie miły. Wcale mi nie przeszkadzasz, dlaczego tak sądzisz?
- Ja...ja... - siedziała zarumieniona po uszy, patrząc na ich złączone palce.
- Och, przepraszam. - cofnął rękę, również się rumieniąc.
- Nic...nic się nie stało. - uśmiechnęła się blado. - Ja...ja myślałam, że... ci przeszkadzam, bo... rozglądałeś się po...sali, gdy... mnie zobaczyłeś.
     Chłopak zacisnął na krótką chwilę zęby i odepchnął od siebie ponure myśli.
- To nie tak. Po prostu się zdziwiłem...
- Dla...dlaczego?
- Dlaczego?....Bo jesteś pierwszą osobą, która ze mną usiadła wciągu wszystkich lat akademii.
     Dziewczyna patrzyła z zaskoczeniem na chłopaka, a ten odwrócił się w stronę okna, by móc widzieć drzewo z jego ukochaną huśtawką.
*
- Naruto?
     Usłyszał w swej podświadomości tubalny warkot.
- Co jest, Kyu?
- Co to za mała? Nie kojarzę jej. - ziewnął.
- Hinata Hyuuga. Raczej cicha, nie wychyla się.
- O, Hyuuga.-wybuchnął śmiechem. - Raz jednego zjadłem.
- Kyuubi!!!
- Oj wyluzuj, jesteś za sztywny. Kontrastuje to z twoją maską idioty.
- To nie było śmieszne, nie żartuj tak.
- To nie był żart. - znów się zaśmiał.
- Ech...
- I jak tam, stresujesz się?
- Jakbyś nie wiedział.- parsknął śmiechem.
- Grrr, staram się z Tobą rozmawiać, bo jęczałeś, że rzadko to robię, a ty.... - warczał.
- Wybacz. Dzięki Tobie się nie denerwuję. Egzamin pisemny zdałem bez problemu, z ninjutsu też nie będzie kłopotów, dzięki twojemu treningowi.
- Jak miło słyszeć, że człowieczek jest wdzięczny.
- Ech, jakbyś mi nie pomógł dalej nie potrafiłbym nawet prostych technik.
- Przygotuj się, mam zamiar Cię pomęczyć jak już zdasz.
- Nauczysz mnie czegoś nowego?
- Chodzenia po wodzie.
- Genialnie, skakanie po drzewach już mnie powoli nudzi.
-Teraz Ty.
*
     Chłopak wstał z krzesła i rozejrzał się po sali.
- Naruto-kun....coś się stało? - zapytała zarumieniona Hinata.
- Co? Nie nic.
     Drzwi do sali gdzie przebywać powinien Hokage, Iruka i jeszcze jakiś Chunin, otworzyły się.
- Uzumaki Naruto! - zawołał wysoki mężczyzna.
- Wybacz Hinata, muszę iść. Miło, że ze mną usiadłaś. - uśmiechnął się szeroko i ruszył między prawie pustymi ławkami w stronę drzwi. Większość osób egzamin ma już za  sobą.
     Niewysoki chłopak stanął przed przywódcą wioski, oraz przed dwójką nauczycieli akademii i się skłonił.
- Witaj Naruto, twoim zadaniem jest wykonanie Bushin no jutsu. - odezwał się staruszek w czerwonym stroju przywódcy wioski.
- Hai!
- Możesz zaczynać.
     Jeśli chodzi o Bushin no jutsu, to blondyn jest totalnym beztalenciem, jednak dziewięcioogoniasty nauczył go czegoś o wiele lepszego i dla niego łatwiejszego. Złożył pieczęć przypominającą krzyż i zawołał.
- Kage Bushin no jutsu!
     Koło niego natychmiast pojawiła się jego idealna kopia. Wszyscy patrzyli na niego z uchylonymi ustami. Z ręki Hokage wypadł długopis, który potoczył się po biurku po czym spadł na ziemię. Klon Naruto od razu podszedł i podniósł go, by móc oddać Kage.
- Jest materialny. - powiedział Sarutobi, trzeci Hokage Konohy.
- Hai! - zaśmiał się klon i zniknął w kłębach białego dymu.
- Naruto, gdzie ty się tego nauczyłeś? - zapytał Iruka.
- Widziałem jednego Jounina, który tego używał. Zapamiętałem pieczęć i próbowałem aż się udało. 
- Rozumiem. - Hokage dokładnie przyjrzał się młodemu adeptowi. - Naruto, zdałeś. Moje gratulacje.
- Yatta! - podskoczył szczęśliwy.
- Przyjmij ode mnie symbol shinobi Wioski ukrytej w liściach.
     Wyciągnął przed siebie ochraniacz.
- Arigatou! - skłonił się, przyjmując go.
- Możesz odejść.
- Hai! Widzisz Iruka- sensei, przygotowałem się.
- Tak, widzę. Cieszę się. - uśmiechnął się lekko mężczyzna.
     Naruto wyszedł z sali, zawiązując ochraniacz przy pomocy zębów na prawym ramieniu. Od razu został zaatakowany ostrzałem spojrzeń, wyrażających niedowierzanie. Mało kto spodziewał się, że taki patałach zda, gdyby jeszcze wiedzieli w jakim stylu...Niebieskie spojrzenie przemknęło po zaskoczonych twarzach i zatrzymało się dopiero na uśmiechniętym obliczu Hyuugi. Blondyn patrzył chwilę na nią z zaskoczeniem, gdy dziewczyna zdała sobie sprawę, że jest obserwowana zarumieniła się i spuściła głowę. Młody Gennin opuścił akademię, z zamiarem przespacerowania się. Miał trochę czasu wolnego, dopiero za godzinę ogłoszą z kim będzie w drużynie. Kręcił się po wiosce bez celu, obrzucany nienawistnymi spojrzeniami.
*
- Grrrr, pozwól mi wyjść! Zabiję kilku, populacja ludzka przez to nie ucierpi! - warknął Kyuubi.
-Nie.
-Dlaczego?
-Ty byś tylko wszystkich zabijał. To niczego nie zmieni. Nie chcę by zapamiętali mnie jako "Uzumaki Naruto, ten który przyniósł zagładę na Konohę."
- Dramatyzujesz, jeden w tę czy w tamtą, żadna różnica. Wy ludzie  w ciągu jednego roku zabijacie więcej niż ja zdołałem przez całe życie, a było one długie.
- Ale was jest dziewięciu.
- Dobra, to wy byście tyle osiągnęli w siedem lat.
- Dlaczego siedem, a nie dziewięć?
- Bo niektórzy z nas są leniwi i nie starają się utrzymać statystyki. - wybuchnął śmiechem.
- Kyuubi!!! Masz tragiczne poczucie humoru.
- Wystarczy, że mnie bawi. Skoro nie chcesz być nikim ciekawym, to w takim razie jak chcesz być zapamiętany?
- Jako... - odwrócił głowę w stronę wyrzeźbionych w skale, ogromnych głów poprzednich przywódców wioski. - Jako ktoś, szanowany i doceniany.
- Chcesz zostać Hokage, dzieciaku?
- Dlaczego by, nie? Czwarty zginął, broniąc wioskę przed Tobą. Jeśli zostałbym Hokage i walczył z twoją pomocą, ludzie musieli by uwierzyć, że nie jesteś taki zły, jak im się wydaje.
- Nie jestem taki zły...Żartujesz, smarku?
- Nie. Może i ciężko Cię porównać do dobrych osób, ale zły też nie jesteś. Pomagasz mi, nie raz uratowałeś mi życie, uczysz mnie...
- Ratuję ci życie bo jak ty umrzesz to i ja... - prychnął.
- Nie prawda. Sam mówiłeś, że nie wiesz czy tak jest. Gdybym umierał mógłbyś przejąć kontrolę nad moim ciałem. Poza tym uczysz mnie mimo, że gdybym nic nie umiał łatwiej  by ci było mnie kontrolować.
- Jesteś cholernie błyskotliwy, gówniarzu. Uczę Cię bo nudzi mi się w tej klatce.
- Jasne. - zaśmiał się. - Ciągle jęczysz, że wolałbyś spać niż mnie uczyć, a mimo to, to robisz.
- Nie przeciągaj struny.
- Wybacz. Obojętnie jak na to patrzysz, to i tak Cię lubię, jesteś jedynym moim przyjacielem. - uśmiechnął się szeroko.
- ...
- O, Hinata. - wznowił rozmowę, nie zauważając nawet, że demon zamilkł.
- Co z nią? - ziewnął, układając się do snu.
- Siedzi na ławce.
- No to idź do niej.
- Po co? Na pewno nie chce mojego towarzystwa.
- Zaufaj staremu demonowi i idź. Będzie zadowolona.
- Skoro tak mówisz, mimo to nie rozumiem...
- Masz się z nią zaprzyjaźnić.
- Co? Po co?
- Bo będziesz miał z kim pogadać i przestaniesz mnie męczyć.
- Eeej!
     Demon zaśmiał się tubalnie. Jego śmiech ciężko było rozróżnić od warczenia.
- Idź.
- I tak nie będzie chciała kogoś takiego za przyjaciela jak ja.
- Idź i mnie nie denerwuj, albo pomęczę cię koszmarami jak ostatnio.
- To było wredne. - prychnął.
- IDŹ!!! - warknął, widząc, że chłopak chce odejść.
- Okej, okej.
*
     Naruto tak jak mu kazano podszedł do siedzącej na ławce dziewczyny i uśmiechnął się ciepło.
- Hej, Hinata. Widzę, że też zdałaś. - wskazał na wiszący na szyi dziewczyny ochraniacz.
- T...tak. Naruto-kun, ja...
- Hmm?
- Cieszę się, że zdałeś. - powiedziała na jednym tchu.
     Chłopak spojrzał na nią ze zdziwieniem, po czym uśmiechnął się lekko, czując dziwne ciepło w sercu. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuł.
- Dziękuję. Idziesz już do Akademii? Za niedługo zaczną przydzielać drużyny.
- Hai!
- Więc chodźmy razem.
- Chę...chętnie. - zarumieniła się.
     Chłopak uśmiechnął się szeroko, jak to miał w zwyczaju i ruszył razem z dziewczyną w stronę Akademii.
- Naruto-kun?
- Tak?
- Mogę...mogę, o...o coś zapytać?
- Jasne, o co chodzi?
- Dlaczego... dlaczego przyznałeś się do podpalenia ławki?
- Bo to zrobiłem.
- Nie prawda. - powiedziała cicho, po czym się zarumieniła. - Wtedy się spóźniłeś.
- Nie wiem o czym mówisz. - skrzywił się lekko.
- Chciałam tylko wiedzieć dlaczego... się przyznałeś. Ktoś wtedy krzyknął, że to ty, mimo...mimo, że dopiero wszedłeś do klasy.
- Dlaczego wtedy nic nie powiedziałaś, skoro znałaś prawdę? - zapytał, przystając.
     Dziewczyna patrzyła krótką chwilę na niego, po czym spuściła zmieszana głowę.
- Ja...przepraszam...powinnam była...powinnam się odezwać, ale...ale...
- Nie denerwuj się, przepraszam. Dobrze, że nic nie powiedziałaś.
- Dla...dlaczego?
- Bo Iruka-sensei jest przyzwyczajony, że wszystko co jest nie tak w klasie jest moją winą i już nie zwraca na to uwagi. Gdyby dowiedział się kto to zrobił, mieliby kłopoty, a tak przynajmniej są mi wdzięczni, że nie mają przechlapane.
- Wiesz kto to zrobił?
- Tak.
- Kto?
     Naruto uśmiechnął się lekko, stając na schodach do akademii. Bardzo miło mu się rozmawiało z tą dziewczyną, mimo, że się jąka. Ciekawe dlaczego...
- To nie ma znaczenia. Wystarczy, że oni wiedzą. Poza tym nie chcieli zrobić nic złego. To miał być tylko żart.
- Jesteś...
- Hmm?
- Inny...To znaczy...Przepraszam! - skłoniła się, zawstydzona.
- Nic się nie stało. - zaśmiał się, drapiąc się po karku. - Wydaje ci się.
*
- No szczeniaku, twoja maska pęka.
- Dlaczego?
- Widocznie ona tak na Ciebie działa.
- Nie rozumiem.
- Jest dobra, nie odrzuci cię.
- Co? Co masz na myśli?
     Lis już jednak nie odpowiedział, mimo kilku próśb chłopaka.
*
- Naruto-kun?
- Och, przepraszam. Odpłynąłem. - zaśmiał się. - Chodźmy, jak jeszcze teraz się spóźnię to Iruka-sensei mnie zabije. - zawołał wesoło, ruszając w stronę ich klasy.
- Hai!
     Weszli razem do sali i rozmawiając ruszyli na koniec pomieszczenia. Naruto nie zwrócił nawet uwagi na wrogie spojrzenia innych uczniów.
- Naruto-kun...?
- Tak?
- Z kim...z kim chciałbyś być w drużynie?
- Hmm, nie wiem, ale nie chcę być z Sasuke. - spojrzał chłodno na plecy bruneta.
- Dlaczego? - spytała cicho.
- Nie lubię go. A ty? Z kim byś chciała być w drużynie?
- Nie wiem. Nie znam nikogo zbyt dobrze.
- Jak to?
- Ja...nie jestem...
- O co chodzi? - spytał, widząc zmieszanie dziewczyny.
- Inni niechętnie..niechętnie spędzają ze mną czas. - spuściła głowę.
- Dlaczego? Nie rozumiem, w przeciwności do nich jesteś bardzo miła...O! Może to dlatego!
- Nie rozumiem. - szepnęła, zawstydzona po usłyszeniu komplementu z jego ust.
- Jesteś miła i przez to zbyt się od nich różnisz. - wyszczerzył zęby.
- Ale...
- Witajcie. Zajmijcie miejsca. - obydwoje spojrzeli na Hokage, stojącego na środku sali.
     Mężczyzna czytał ze zwoju imiona członków kolejnych drużyn i ich nowych mentorów.
- Dobrze, do drużyny siódmej należeć będą Haruno Sakura, Uzumaki Naruto i...
- Proszę nie Uchiha...Proszę nie Uchiha... - mruczał pod nosem Uzumaki.
- ...Uchiha Sasuke.
- Za co? - jęknął, uderzając głową w blat.
- Przykro mi, Naruto-kun. - powiedziała cicho Hinata, wyglądała na zdołowaną.
- My się przecież pozabijamy. - westchnął, po czym wymienił ostre spojrzenie z Uchihą.
- Waszym Senseiem będzie Hatake Kakashi. Spotkacie się z nim na placu treningowym numer 4.
- Hai! - odpowiedziała cała trójka.
- Drużyna ósma to Hyuuga Hinata, Inuzuka Kiba, oraz Aburame Shino. Waszym mentorem będzie Kurenaj Yuhi. Macie się stawić na polu numer 15.
- Hai!
     Wszyscy powoli zaczęli się przesiadać by siedzieć drużynami. Naruto musiał więc pożegnać się z Hinatą. Ona dołączyła do chłopców siedzących w drugiej ławce, a on przesiadł się rząd bliżej. Na szczęście mógł usiąść koło Sakury, a nie obok tego dupka.
- Dobrze, to wszyscy. Mam nadzieję, że zdajecie sobie sprawę jaka ciąży na was od dziś odpowiedzialność. Wierzę, że z honorem będziecie nosić swoje ochraniacze i ciężko trenując wzmocnicie Konohę.
- Hai! - zawołali wszyscy.
- Możecie odejść.






5 komentarzy:

  1. Siemka :) Bardzo zaciekawił mnie twój blog ^^ dlatego też go nominowałam, postanowiłam przeczytać wszystko dokładnie od początku :) i po 1 rozdziale podoba mi się, jestem trochę zła bo popełniłam świętokradztwo czytając twój ostatni rozdział jako pierwszy, no ale od czegoś trzeba było zacząć :) w każdym razie zostaniesz zasypana komencikami ^^ i oczekuję odpowiedzi na to u siebie na blogu :P
    Pozdrowionka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Daramm daraaaam.... wszystko genialnie. Lecę dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    początek bardzo ciekawy cieszę się, że Naruto ma bardzo dobre relacje z Kuyybim…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Mija (twój nick kojarzy mi się z Miją z LEGO NinjaGo xD), tu Narya Anima. Wydaje mi się, że obiecałam, że tu wpadnę. Dam ci kom do większości postów, więc możesz liczyć na sporą ilość. Zacznę pokoleji. Potraktuj moje opinie jako pomoc.
    Niestety nie mogę powiedzieć, że początek mi się podoba. Pierwszy rozdział nie wciąga. Wygląda jak kolejne opo o Naruto, gdzie nasz blondyn ma pomoc lisa. Po pierwsze nic nie wiemy o jego znajomości z Kyuubim. Gdybyś napisała prolog, gdzie widzimy jak się poznają to miało by sens. Po prostu nie bardzo rozumiem jak to działa. Gdyby na przykład Kurama postanowił się nim... no nie wiem zająć? I opiekował się Naruto od początku jego życia ich relacje były by bardziej jak ojca i syna lub braci. Tu nie da się powiedzieć jakie one są i jest to dziwne. Kolejna sprawa to fakt, że masz mało narracji. Nie wiemy co postacie przeżywają, gdy mówią. Czy są zaskoczone, a może poruszone czy też szczęśliwe. Co gorsza nie wiemy też co postacie aktualnie robią. Po zostaniu geninem Naruto... rozmawia z Kyuubim... Okey, ale gdzie? Śiedzi? Stoi? Nie wiemy. Później mamy przydział drużyn i Naruto był zły, za przydzielenie go do Sasuke. Dobrze, jednak nie wiemy co powoduje, że Uzumaki nie znosi Uchihy? W mandze i anime nie lubił go, bo był od niego lepszy, co jest zrozumiałe, bo Team 7 nadal był dzieśmi, więc infaltylnośc jest okey, ale u ciebie Naruto wydaje się mądzejszy co sprawia, że się zastanawiam, dlaczego miałby nie lubić Sasuke. Ta, może i jest zadufanym w sobie gnojkiem, ale nadal dzieckiem. To się kupy nie trzyma.
    I na tym chapter się końcy... Co miało by mnie tu wciągnąć? Jeśli czytalaś opowiadanie Robso, to tam możesz zauwarzyć, że pierwszy rozdział wciąga... mimo faktu, że jak dla mnie język, którym autor się posługuje nie jest za dobry (wybacz Robso >.>). Mamy coś co nie dzieje się normalnie i o to tu chodzi.
    Mam tesz problem z faktem, że źle używasz nawiasłów tłumaczących. Dlaczego tłumaczysz o co chodzi z Kage, skoro fani to wiedzą? W tym samym czasie (i tu wracamy do mojej poprzedniej kwesii) nie tłumaczysz relacji postaci (Sasuke i Naruto oraz Kyuubiego i Naruto).
    Kolejnie, dlaczego Hokage nie wypytuje Naruto o Kyuubiego tylko to tak zostawia. Dzieciak zna zakazaną technikę, tego się tak nie wrzuca do kosza.
    To chyba już wszystko. Mam nadzieję, że kolejne rozdziały są lepsze. Jak mówiłam, traktuj to jako pomoc. Nie myśl, że wylewam na ciebie pomyje, bo mi się to podoba. Masz tu już jakieś 50 rozdziałów. Wróć może do pierwszego, przeczytaj go i powidz sobie sama co o nim sądzisz. Kiedyś tak zrobiłam z jednym z moich naprawdę starych opo (napisałam je w 6 podstawówki, a znalazłam w 1 klasie liceum) i przeżyłam szok. To co napisałam było naprawdę straszne...
    Dobra, to ja lecę do 2 chapteru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciekawie się zapowiada. Masz jednak jeden mały błąd. Przecinek w zwrocie "mimo że" stawia się przed słówkiem "mimo", a nie przed "że". Lecę czytać dalej :)

    OdpowiedzUsuń