Translate

wtorek, 15 sierpnia 2017

ROZDZIAŁ 2



     Naruto rozejrzał  się znudzony po pustym placu treningowym. Poza nim była tu jedynie mała, ruda wiewiórka, siedząca na jednym z trzech, drewnianych pali wbitych w sam środek pola. Ruszył po cichu do przodu by nie spłoszyć stworzonka. Wiewiórka gdy tylko go dostrzegła stanęła na tylnych łapkach, trzymając w przednich orzeszka i przyglądała się intruzowi. Blondyn zrobił jeszcze dwa kroki do przodku, a wiewiórka, wyczuwając zagrożenie, uciekła z orzeszkiem w pyszczku.
- No trudno. - westchnął, kładąc się na trawie, pod środkowym palem.
     Zamknął oczy i cieszył się spokojem, śpiewem ptaków i ciepłymi promieniami słońca. Relaks trwał zaledwie dziesięć minut, gdy został brutalnie przerwany przybyciem pozostałej dwójki.
- A ten nic nie robi tylko śpi. - prychnęła Sakura. - Ale kogo on obchodzi? Sasuke - kun, pójdziemy razem na obiad, skoro jesteśmy w jednej drużynie?
- Nie. - odparł ponuro.
- Ale dlaczego?
     Uchiha nic już nie powiedział, posłał dziewczynie jedynie chłodne spojrzenie. Naruto postanowił dalej udawać, że śpi, gdyby tego nie zrobił musiałby znów bawić się w pozory, a nie ma na to ochoty. Wszyscy wokół znają go jako "Twardogłowego ninja nr 1", przygłupiego, uśmiechniętego, wiecznie pakującego się w kłopoty i ślepo zakochanego w Haruno. Zaledwie dwie osoby znają jego prawdziwą twarz, Kyuubi, dziewięcioogoniasty demon oraz jeden zdrajca.  Gdyby teraz pokazał, że nie śpi musiałby stanąć w obronie dziewczyny, jak zwykle. W klasie gdy Haruno próbowała z marnym skutkiem flirtować z Uchihą i gdy ten kazał jej zjeżdżać w Uzumakiego wstępował obrońca ciemiężonych. Zawsze zaczynał kłócić się z chłopakiem by ten nie traktował tak Sakury, za co dostawał po głowię od dziewczyny, wzbudzając jednocześnie salwę śmiechu u innych uczniów. Wtedy zazwyczaj rzucano w niego kilkoma kąśliwymi uwagami i dawano spokój.
     Blondyn skrzywił się minimalnie, słysząc jak dziewczyna piskliwym głosikiem zalecała się do Sasuke. Czasami sam mu współczuł. Wokół wciąż kręciły się stada fanek i wszystkie mu się narzucały, kiedy on chciał tylko ciszy i spokoju. Kiedyś zazdrościł mu tej popularności, a raczej tego, że ludzie są dla niego mili. Wszyscy ubolewali nad biednym Uchihą, który stracił całą rodzinę. Teraz jednak rozumie, dlaczego chłopak nie chciał ich pomocy. Oni w większości mu nie pomagali, tylko się litowali, a taka Haruno pewnie nawet nie zdaje sobie z tego sprawy, ale próbowała się wkupić w jego łaski, korzystając na jego cierpieniu. Wtedy był jednak zakochany w różowowłosej po uszy i tego nie zauważał.
- Gdzie on jest?! - wrzasnęła Sakura. - Czekamy na niego już dwie godziny!
    Naruto uchylił jedno oko i spojrzał na niebo. Faktycznie, słońce wskazywało coś pomiędzy drugą a trzecią po południu. Przymknął z powrotem oko gdy dostrzegł jak Sakura odwraca się w jego stronę.
- A ty co, Naruto?! Masz zamiar spać cały dzień, rusz się! Jesteś beznadziejny!
- Nie śpię i jakby panna idealna nie zauważyła, nie spałem. - powiedział chłodno.
     Nie jest już w klasie i nie musi dawać sobą pomiatać by nic mu nie zrobiono, jest już ninja, musi mieć jakiś honor... prawie o tym zapomniał. Nie miał jej, ani innym uczniom za złe tego jak go traktują. To nie ich wina, tylko ich rodziców, to oni im wmówili, że  Uzumaki Naruto jest potworem i że mają się do niego nie zbliżać. Dzieci szybko podłapują to co rodzice mówią, jednak nie znaczy to, że musi znosić jej chamstwo.
- Nie udawaj, śpisz odkąd przyszliśmy.
- Nie spałem.
- Myślisz, że ci uwierzę? - parsknęła.
- Myślisz, że interesuje mnie w co ty tam sobie wierzysz? - spytał zimno, otwierając oczy. - I ucisz się, już mnie głowa boli od tych twoich umizgów.
     Chłopak uśmiechnął się lekko, czując na sobie uważne spojrzenie Uchihy.
- "Czyżbym zadziwił wielkiego Uchihe?" - parsknął w myślach.
- Coś ty powiedział?! - wrzasnęła, łapiąc chłopaka za kołnierz i podrywając jednym ruchem na nogi. - Jesteś tylko beznadziejnym patałachem! Jak śmiesz tak do mnie mówić! Jesteś zwykłą sierotą!
- Jeszcze słowo, a pożałujesz. - warknął, odrywając ręce dziewczyny od siebie.
- Co?
- To, że pozwalałem ci mieszać mnie z błotem w akademii, nie znaczy, że i teraz tak będzie. Słuchaj mnie uważnie bo nie będę powtarzać. Jesteś pustą, rozpieszczoną dziewczynką, dla której wygląd i uganianie za facetami jest najważniejsze. Z takim podejściem długo nie pożyjesz. - odepchnął dziewczynę od siebie.
- Byłam najlepszą uczennicą w Akademii. Mam o wiele większe szanse na przeżycie niż taka niedorajda jak ty! - wciąż krzyczała, jednak, widząc lód w niebieskich tęczówkach chłopaka powoli wzbierała w niej panika.
- Myślisz, że dobre stopnie w Akademii, uratują ci życie, gdy ktoś będzie chciał poderżnąć ci gardło?
- C...co? Sasuke-kun, powiedz mu, że ma przestać.
- Zamknij się i siadaj. - warknął zirytowany chłopak, zerkając jednak w stronę blondyna.
- Ale...
- Spójrz prawdzie w oczy. Najlepsza uczennica, a nie potrafisz bez pomocy poradzić sobie z rozmową z największym idiotom w wiosce. Ty byłaś dopieszczana przez rodziców i wiecznie chwalona. Ja żyję w prawdziwym świecie już trochę czasu, więc dam ci dobrą radę, jako twój kolega z drużyny. Weź bycie ninja na poważnie, albo zrezygnuj, inaczej szybko zginiesz.
- Witam młodzieży, wybaczcie to spóźnienie. Czarny kot przebiegł mi drogę i musiałem iść dookoła. Co tacy spięci? Coś się stało?
     Naruto posłał Haruno ostrzegawcze spojrzenie i zakładając znów maskę odwrócił się do mężczyzny.
- Spóźniłeś się dwie godziny, Sensei, bo kot prze...Chwila! Ja Sensei'a znam wpadłem na ciebie dziś rano.
- Aaa tak, faktycznie. Dobra dzieciaki zaczynamy.  Na początek się przedstawcie. Co lubicie robić, czego nie. Jakie macie marzenia, hobby, co tam chcecie.
- Eeee, Sensei?
- Tak? - zapytał dziewczynę.
- Możesz pierwszy?
- Ja? Jasne. Hmm...Co lubię, a czego nie? Nie chcę o tym mówić. Jakie są moje marzenia? Nie zastanawiałem się nad tym. A hobby...mam ich mnóstwo. Okej, to teraz ty. - wskazał na dziewczynę.
- Nazywam się Haruno Sakura. Lubię... - zarumieniła się, zerkając na Sasuke. - Moim marzeniem jest... - zachichotała, patrząc na chłopaka. - A nie lubię Naruto.
     Blondyn uśmiechnął się lekko, patrząc w niebo.
- "Żałosne..." - przemknęło mu przez myśl, jednak w jego poszarpanym sercu pojawiła się kolejna mała ranka.
- Rozumiem, teraz ty.
- Jestem Sasuke Uchiha. Jest wiele rzeczy, których nie lubię, ale nie ma niczego co bym szczególnie lubił. Moje plany...Nie chciałbym powiedzieć "marzenia", mam cel. Odbudowa mojego klanu i zabicie pewnej osoby.
     Sakura patrzyła z zaskoczeniem na swą wielką miłość, zaś Naruto zamknął ponury oczy.
- Okej, zostałeś ty. - kontynuował Jounin, zupełnie nie zdziwiony wywodem swojego podopiecznego.
- Hai! Jestem Naruto Uzumaki! - wykrzyknął, wesoło. - Bardzo lubię Ramen, chciałbym podróżować by móc skosztować go w różnych krajach, ale i tak najlepsze jest w Ichiraku! Nie ma raczej rzeczy, których nie lubię, ale jest kilka które mi nie pasują i chcę je zmienić. Moim marzeniem jest jedzenie Ramen i zostanie wielkim i szanowanym Hokage!
- Jasne. - prychnęła Sakura. - Ktoś kto stawia na równi jedzenie głupiej zupy i pozycje Kage na pewno nim zostanie.
- Ramen nie jest głupie, to najlepsze danie na świecie! Poza tym nasze marzenia powinny być na równi ze sobą, inaczej nie spełnimy żadnego, albo tylko jedno. - powiedział zupełnie poważnie.
- Dobra, wystarczy. Skoro już się znamy, to przejdźmy do ważniejszych rzeczy. Co prawda zdaliście egzamin w Akademii, ale jeśli chcecie być moimi uczniami musicie zdać jeszcze mój test.
- Ale to nie sprawiedliwe. - zawołała dziewczyna.
- W takim razie możesz od razu wrócić do akademii.
- Ja...nie dziękuję.
- Dobrze. Zadanie jest proste. Mam dwa dzwoneczki, macie zdobyć po jednym.
- Ale nas jest troje. - zauważył Naruto.
- Właśnie, kto nie zdobędzie dzwoneczka wraca do akademii.
     Cała trójka się wyprostowała.
- A i nie je obiadu.
- Co!? - zawołał Naruto.
- Macie pięć godzin! - zawołał po czym zniknął.
- Świetnie. - westchnął blondyn.
- No cóż, długo to ty ninja nie pobyłeś. Miłego powrotu do Akademii. - zaśmiała się Sakura.
- Czekajcie...
- Phy, radź sobie sam. - prychnęła. - Ja i Sasuke mamy jak w banku zdobycie dzwoneczka.
- Jesteś taka głupia, czy tylko udajesz? - prychnął zirytowany. - Nie ogarniasz, że on próbuje nas ze sobą skłócić, byśmy walczyli zamiast z nim to ze sobą.
- Nie słyszałeś co powiedział, Sensei? Są tylko dwa dzwonki, nic nam po współpracy.
- Dlatego ci powiedziałem, że nie poradzisz sobie w prawdziwym życiu. W Akademii dawali ci wszystko na tacy i mówili co masz robić, tu tak nie jest.
- Sama wymyślę jak zabrać mu dzwoneczek. A jak już mam z kimś współpracować to z Sasuke.
- Serio sądzisz, że sama go pokonasz? Myślisz że został naszym mistrzem przez przypadek. Jest wykwalifikowanym Shinobi. Uchiha przynajmniej ty wykaż się rozumem. - powiedział do odchodzącego chłopaka. - Mamy być drużyną. Razem mamy jakąś szansę, ale w pojedynkę nic nie osiągniemy.
- Sam sobie poradzę. Nie potrzebuję was. - wszedł między drzewa.
- Zaczekaj na mnie, Sasuke - kun.
- Masz swój cel, prawda? Serio sądzisz, że go osiągniesz jeśli wrócimy teraz do akademii? - blondyn wyciągnął ciężkie działo.
- Tylko ty wrócisz do akademii, a Sasuke-kun spełni swoje marzenie! - zawołała dziewczyna.
- Jacy wy jesteście uparci. Nie widzicie tego, serio? Jak ja wrócę do akademii, to i wy! Nie ma dwuosobowych drużyn!
     Obydwoje nie słuchając blondyna weszli między drzewa.
- Przez was oblejemy! - krzyknął jeszcze za nimi. - Cholerni idioci.
     Pobiegł w przeciwną stronę i schował się na drzewie.
- Dobra Uzumaki, myśl. Nie ma sensu za nimi iść, bo jedynie się będziemy kłócić, ten dupek i tak zaraz zgubi Sakure. Co mogę zrobić by pokonać Jounina.... Hmmm.... Hmmm...Ech, jestem w dupie. - jęknął. - Dlaczego muszę być akurat z nimi w drużynie? Dobra, na początek znajdźmy go.
    Skupił się na ukryciu swojej chakry, tak jak tłumaczył mu Kyuubi i ruszył na poszukiwania, starając się nie wychylać. Jeszcze, że ci idioci nie chcą współpracować, to jeszcze Kyuubi uznał, że on też będzie tylko obserwować jak chłopakowi idzie.
- Dobra Uzumaki, jak nie zaliczysz prostego egzaminu to możesz sobie darować tytuł Hokage.
     Przeskakiwał z drzewa na drzewo, w tym drobiazgu miał przewagę, mężczyzna nie spodziewa się, że już potrafi za pomocą chakry chodzić po drzewie. Pozostali też się tego nie zdążyli jeszcze raczej nauczyć. Zaszył się w koronach drzew, gdy dostrzegł mężczyznę, stojącego na jednej z polan.
- Serio? Ma zamiar czytać książkę? Nie docenia nas.
     Stworzył pięć klonów i posłał je na mężczyznę.
- Zobaczmy na co cię stać, Sensei.
     Klony pobiegły wzdłuż polany, by wyskoczyć w różnych miejscach. W piątkę skoczyły na wciąż czytającego mężczyznę, ten ku zaskoczeniu blondyna nie odrywając spojrzenia od książki unikał wszystkich ataków. Jeden z klonów krzycząc uwiesił mu się na plecach, a drugi na prawej nodze. Trzeci wykorzystując okazję rzucił się do dzwoneczków. Kakashi jednak uniósł wolną nogę tak, że nadciągająca kopia wpadła na nią i zniknęła. Siwo-włosy, złapał za czarną bluzę chłopaka na swych plecach, odrywając go od nich i rzucił nim w klona u swych stóp, niszcząc obydwa.
- Świetnie, czyli nawet jak zupełnie nas ignoruje to nie mamy z nim szans. - westchnął oryginał.
     Zostawił swoje dwa klony, wiedząc, że i tak zaraz zostaną zniszczone i wycofał się by obmyślić plan.
- Muszę go mieć na oku. - stworzył jeszcze jednego klona i kazał mu zawrócić.
     Usiadł na jednym z drzew.
- Dobra, w walce w ręcz nie mam szans. - westchnął. - Więc zostaje mi Ninjutsu i pułapki. Tylko jak mam sprawić by wykwalifikowany shinobi w nie wpadł. Dobra...


- Niech to szlag! - warknął blondyn, ciężko dysząc. - Na niego nic nie działa. Uchiha?
     Zeskoczył z drzewa, lądując koło chłopaka.
- I jak ci idzie?
- Zamknij się.
- Czyli równie marnie co mi. - westchnął. - Sasuke, współpracujmy.
- Nie potrzebuję twojej pomocy.
- Ale ja potrzebuję twojej! - złapał chłopaka za kołnierz koszulki. - Jeśli przez ciebie i twoją dumę wrócę do Akademii to pożałujesz! Rozumiesz Uchiha! - wrzasnął mu prosto w twarz.
- Puszczaj!
- Wiesz doskonale na co mnie stać jak się postaram, a nie mam z nim szans! Śpiąc na polanie, gdy się do niego zbliżyłem rzucił mną o drzewo! Jak nie zaczniemy współpracować nie zdobędziemy ani jednego dzwoneczka! Sądzisz, że ta zapadnia ci w czymś pomoże? - machnął ręką w stronę wykopanej dziury. - Nie! Próbowałem już dwa razy! Została nam godzina!
- Dobra, idź rozłożyć broń by tu poleciała i zmusiła go do cofnięcia.
- Jasne. Co z Sakurą?
- Nie ma czasu jej szukać.
- Uchiha...
- Jak chcesz to idź i biegaj za nią. Ja nie zamierzam!
- Dobra, ale jeśli nas znajdzie wtajemniczamy ją.
     Potwierdził niechętnie głową.
- Mam lepszy pomysł co do tych kunai.
- Jaki? - prychnął.
- Och, już nie bądź taki agresywny. - parsknął. - Nauczyłem się Kage bushin no jutsu.
- Co? - spojrzał na blondyna z niedowierzaniem.
- Bushin mi nie szedł to musiałem jakoś to ominąć. Za ich pomocą będziemy mieć więcej broni i przewagę zaskoczenia.
- Okej.
- Jesteś na tyle szybki by stamtąd - wskazał na drzewa. - dobiec do zapadni i zabrać dzwoneczki, nim połapie się w sytuacji?
- Inaczej nie kopałbym jej tu.
- Okej, okej. Może zróbmy z Sakury przynętę...
    Sasuke spojrzał na chłopaka z zainteresowaniem.
- Przydałaby się na coś, a jakoś musimy go tu ściągnąć..
- I niby coś takiego miałoby go tu ściągnąć...


- Sakura, zrobiłaś coś sobie? - Jounin pochylił się nad nieprzytomną dziewczyną. - Halo, żyjesz?
- A masz, Sensei!
     Mężczyzna odwrócił spojrzenie od podnoszącej się dziewczyny i dostrzegł na drzewach przed sobą około sto kopi swego blondwłosego podopiecznego.
- Co? Naruto, ty...
     Klony wyskoczyły w powietrze i rzuciły w stronę Hatake blisko tysiąc kunai i shurikenów.
Kakashi miał już odskoczyć, gdy dostrzegł czyste przerażenie na twarzy dziewczyny.
- To nie tak miało być...! - wyszeptała, cofając się na czworakach.
     Doskoczył do niej i objął ją w pasie, odskakując z nią. Spojrzał pod nogi gdy poczuł jak przerywa metalową żyłkę. Ziemia pod nim natychmiast zaczęła się osuwać i razem z dziewczyną wpadł do dziury, nim się zorientował dziewczyna zamieniła się w ciężki głaz, który jeszcze szybciej pociągnął go w dół.
- "No nieźle..." - przemknęło mu przez myśl.
     Otrzepał się z ziemi i wyskoczył z dziury.
- Nieźle młodzieży. - uśmiechnął się lekko do siebie.
     Spojrzał na pasek swoich spodni przy których nie było już dzwoneczków. Gdy spadał do wykopanego otworu, Sasuke podbiegł do niego i zabrał dzwonki, co prawda zrobił to zbyt frontalnie i gdyby zechciał mógłby z łatwością go zatrzymać. Uchiha chyba zdaje sobie z tego sprawę gdyż stoi ponury z zaciśniętymi pięściami.
- Dobrze, Sasuke-kun, masz oba dzwoneczki, co teraz? - zadał pytanie.
     Chłopak spojrzał na wspomniane przedmioty i jeden z nich podał Uzumakiemu.
- Dzięki. - mruknął, patrząc na zdołowaną minę Sakury.
- "Niech to..."
- Masz Sakura. - rzucił jej dzwonek.
- Co? Dlaczego? Przecież wtedy nie zdasz.
- Nieważne, dam sobie radę. Gdyby nie twoja gra aktorska nie udało by się. Sam się zacząłem zastanawiać czy faktycznie nie stchórzyłaś. - uśmiechnął się lekko.
- Ale, ja... Nawet nie jestem dla ciebie miła, a ty zawalasz dla mnie egzamin?
     Wzruszył ramionami, odwracając się w stronę siwowłosego.
- Więc co dalej?
- Nie zdałeś. - odparł, przyglądając się chłopakowi. - A teraz obiad, ty nie jesz, Naruto.
- Najgorsza z kar. - westchnął, nie pokazał nikomu jak wielki ból sprawia mu niezdany egzamin.
- Wszystko stoi przy palach, chodźmy.
     Gdy tylko dotarli na miejsce, Hatake przywiązał blondyna do pala.
- To konieczne? - zapytał z irytacją.
- Tak, wy dwoje jedźcie, a ja muszę coś załatwić. Nie ważcie się go karmić, bo wszystkich was wrócę do akademii!
- Hai!
     Mężczyzna zniknął uśmiechając się ciepło, a Sasuke i Sakura zabrali się za jedzenie.
- To jest bez sensu. - westchnęła dziewczyna, odkładając ledwo napoczęty obiad.
- Co? - spytał blondyn, starając się uspokoić burczący żołądek.
- Dlaczego nie możesz zjeść obiadu? Przecież skoro i tak cię oblał, to powinien wysłać cię do domu, a nie tu męczyć i co to za różnica czy damy ci jeść, czy nie?
- Nie wiem, może sprawdza czy słuchacie rozkazów. - odparł obojętnie. - Cieszę się jedynie, że to tylko egzamin, a nie prawdziwa misja. - westchnął.
- Dlaczego? - spytała.
- Gdybym miał walczyć tak głodny to szybciej sam bym się wywalił i nadział na kunai, niż coś zrobił. - parsknął.
     Sasuke podniósł na niego onyksowe tęczówki i przyglądał się chwilę.
- Sokka. - uśmiechnął się lekko.
- Co?
- Powinniśmy do tego podejść jak do misji. Gdybyś głodował na niej, szybko byś zginął, a my zawalilibyśmy zadanie. Masz, jedz. - wyciągnął do Naruto miskę z jedzeniem.
- Jesteś pewny, Sasuke-kun? - zaniepokoiła się dziewczyna.
- W sumie ma to sens. - mruknął Uzumaki. - Jest tylko jeden problem...
     Obydwoje spojrzeli na niego uważnie.
- Jestem związany. - prychnął.
- Ja...emm...nakarmię cię. - zaproponowała Sakura.
- Eee...dzięki.
      Dała zaledwie odrobinę ryżu chłopakowi, gdy za jej plecami pojawił się Jounin.
- Sakura...
- Mieliście go nie karmić! - zagrzmiał wściekły.
- My...to znaczy... - zająknęła się Sakura. - On jest naszym kolegą z drużyny! Nie może być głodny!
- Jeśli ci to przeszkadza to oblej nas wszystkich. - powiedział Uchiha.
     Naruto patrzył na obydwoje z niedowierzaniem.
- W takim razie....zdaliście. Moje gratulacje. - uśmiechnął się.
- Co? -  zdziwili się wszyscy.
- Dzwoneczki nie miały żadnego znaczenia. Gdybyście porzucili towarzysza i tak byście nie zdali. Pamiętajcie, jeśli ktoś porzuca misję jest śmieciem, ale jeśli dla dobra swej misji poświęca przyjaciół jest gorszy od śmiecia. Jeśli rozerwiecie więzi, które stworzyliście bardzo ciężko jest je odzyskać. - spojrzał na Uchihę, który drgnął lekko. - Gdy pozwolicie bliskim zginąć już nigdy ich nie zobaczycie. A teraz młodzieży ja was opuszczę. Chcę was widzieć jutro o 9 pod gabinetem Hokage po misję.
- Hai!
     Wszyscy zaczęli się rozchodzić w swoje strony.
- Ej! No przestańcie, rozwiążcie mnie! Ej!I poszli. - westchnął.
     Sam się rozwiązał i poszedł świętować do Ichiraku.

3 komentarze:

  1. Uff, tak czytałam tego posta i już myślałam, że nie zmienisz fabuły Kishimoto ale zrobiłaś to i chwała ci za to, bo inaczej pościk był by nudny - ale nie dla tych, którzy nie znają fabuły Naruto. No ale za niedługo się zabiorę za następny rozdział :) pozdrowionka już 3 w tym dniu xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    och świetne, Sakura przywiązania do tego pala na tym teście Kakashiego, cóż chciałabym aby Naruto był jakiś taki ogarnięty…
    Multum weny życzę…
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra, dobra, dobra... wdech, wydech, wdech, wydech...
    CO TO JEST?
    Jak w poprzednim rozdziale nie ma tu ani grama emocji. Już nie wspominając, że nasza postać nie ma celu... znaczy zostanie Hokage, spoko >.> Tu chodzi o prawdziwy cel. By sprawić, że czytelnik się zaciekawi, potrzebujesz postaci, która ma np. tajemnicę, którą próbuje ukryć przed innymi.
    To mógłby być Kyuubi, ale Naruto nie zachowuje się, jakby to była tajemnica WTF?
    postać może też mieć cel. Zostanie Hokage to cel oryginału. Tu trzeba dać coś innego. No nie wiem? Pragnie pokoju na świecie, albo poznać imiona swoich rodziców, a później sprawić by główna fabuła koncentrowała się w tym punkcie.
    Zdradzę ci teraz sekret, by pokazać, o co mi chodzi. Mam w przygotowaniu opowiadanie o nazwie "We are one". Chce je opublikować w najbliższej przyszłości (jak CWU będzie mieć jakieś 10 rozdziałów). Mam zamiar pokazać historię, gdzie Kyuubi będzie mieć pełną kontrolę nad ciałem Naruto, ponieważ nasz ulubiony blondyn umarł w dzień swoich narodzin. Kyuubi odzyskuje swoje wspomnienia krótko po konfrontacji z Mizukim i postanawia wykorzystać swoją szansę by nauczyć ludzi Ninshu oraz odnaleźć Indrę. Dlaczego wiem, że ludzią takie opo się spodoba? Bo Kurama ma cel, którego będzie się trzymać, a jednocześnie próbuje ukryć swoją torzsamość. Fani mangi i anime będą chcieli wiedzieć czy mu się uda.
    U ciebie natomiast nie ma celu, ani sekretu, a więc historia nie wciąga... a przynajmniej mnie.
    Kolejna sprawa, to fakt, że egzamin Kakashiego wydaje się być nudny. Napisałaś, że trwał 2 godziny i Naruto i Sasuek zdobyli dzwonki. Po pierwsze, jak im się to udało? Po drugie, w oryginale Kakashi ich nieźle użądził, bo nie dał im zjeść rano i się spóźnił. U ciebie nie ma jakiejkolwiek przerwy. Bez sens.
    Dalej... Naruto potrzebuje lisa by domyślić się nawet najmniejszej rzeczy. To słabe. Gdyby np. nagle przestał jeść i spojrzał na Sakure. Zasmucił by się, bo widzi, że dziewczyna jest głodna i wpatruje się w jedzenie wygłodniała. Postanawia się poradzić lisa co zrobić. To miało by sens, bo twoja postać coś robi, a nie potrzebuje pomocy. Dopiero w taki sposób twój Naruto będzie ciekawy i prawdziwie silny.
    Ostatnie... chyba:
    -Sakura, Naruto wam to właśnie wyjaśnił, a teraz chłopcze skąd wiedziałeś, o co chodzi w tym teście?
    -Ehm, domyśliłem się.
    -Hm w takim razie gratuluje, bo jesteś pierwszą osobą, która na to wpadła.
    -Jak to jesteśmy pierwszą twoją drużyną?
    -Tak.
    -Ekstra.

    Wymówka typu "domyśliłem się" była słaba. Czy Kakashi nie zauwarzył, że Naruto wygłosił im mowę o tym, że drużyna ma trzech geninów? Na miejscy Kakashiego pomyślałabym za nim bym się zapytała: "chłopak jest sprytny skoro to zauwarzył i opiekuje się swoimi towarzyszami, plus dla niego". To tak w skrócie.
    Dalej dialogi powinien iść tak:

    -Gratuluje wam. Jesteś moją pierwszą drużyną - zaśmiał się Kakashi.
    -Naprawdę, nie miał sensei wcześniej drużyny? - zdziwił/a się Naruto/Sakura.
    -Tak - przyznał z uśmiechem.
    -Ekstra - stwierdził Naruto. Był z siebie dumny... bla bla bla.

    Wtedy to się trzyma kupy.
    A i jeszcze jedno. Kiedy pisze się pierwsze rozdziały (tak, wiem, że masz już 49 >.>), nowe miejsca muszą być opisane. Tak, znamy i wiemy jak wygląda Teuchi i Ichiraku Ramen, ale i tak trzeba to napisać w pierwszym rozdziale. Np.
    Teuchi był starszym mężczyzną... (wyglądał tak i tak)... Naruto lubił i cenił tego człowieka, bo właściciel restauracji był dla niego miły, w przeciwieństwie do innych mieszkańców wioski.
    No, i dodatkowo miał świetny ramen!

    W ten sposób widzimy relację iędzy postaciami. A tu masz: wchodzi, zamawia i ma sprzedawce w pupie, moja pani.
    Dodatkowo całośc po tem jest w jednym zdaniu. Kompiel i spanie. Napisz, że lubił gorące kompiele... że woda spłukiwała z niego wszystkie troski... a no tak, przecież postać nie ma zmartwień, a przynajmiej nie widać tego po niej.
    Po raz kolejny powtarzam, że nie sprawia mi to przyjemności, ale nie mogę pisać, że jest super, gdy (przykro mi to mówić, ale ja nie lubię kłamać) tak nie jest. Naprawdę mam nadzieję, że kolejne mnie wciągną.

    OdpowiedzUsuń